niedziela, 9 lutego 2020
Ludzie słuchajcie...
Myślę, że mogę wam o tym powiedzieć, wyjaśnić parę spraw, a wy mi pomożecie. Nazywam się Diana, ostatni raz grałam w Awatarię z 2 lata temu. Poznałam naprawdę wiele osób, wiele ciekawych znajomości, niektóre z moich więzi towarzyskich przetrwały do dzisiaj. W tym roku piszę maturę, kończę tym samym mój licealny rozdział na profilu ekonomicznym.
Ostatnimi czasy doszły mnie głosy (od moich internetowych znajomości), że zrobiło się głośno o Odyseuszu, który niegdyś pisał na „Sensie Awatarii” i kilku innych blogach. Może wydawać się to śmieszne co zaraz będę mówić, ale dla wrażliwej 16-latki było to nie lada załamaniem psychicznym.
Byłam jedną z lepszych znajomych Odyseusza, nasza znajomość była naprawdę warta dalszych starań, mogła skończyć się spotkaniem w prawdziwym świecie.
Zakochałam się w tym człowieku, zakochałam się w jego charakterze i uosobieniu. Jego wnętrzu. Jak wówczas myślałam on prawdopodobnie czuł to samo co ja do niego, w końcu raz mi napisał jedną linijkę tekstu, która wyrażała jego uczucia do mnie. On NIBY mnie kochał. Uwierzyłam, było to napisane spontanicznie i szczerze- pomyślałam. Z czasem kiedy nasza znajomość rozkwitała jak i nasza internetowa miłość postanowiliśmy zapoznać się nieco bliżej i wysłaliśmy swoje zdjęcia. Przystojny chłopak, przyznam. I tak trwało to przez około 2 miesiące. Dowiedziałam się, że on mieszka w moich okolicach, okolicach dużego miasta wojewódzkiego (Nie napiszę jakiego, bo nie chcę). Stwierdziłam, że warto się spotkać, umówiliśmy się na placu w centrum miasta. Czekałam i się niecierpliwiłam kiedy zobaczę jego twarz oraz posturę. Czekałam już 3 godziny... i co? I nic. Nie było go, pomyślałam, że on mnie wystawił, więc napisałam do niego. Odpisał, że kocha kogoś innego... Byłam rozpaczona, byłam wściekła jak on mógł mi to zrobić. Spytałam się o imię jego dziewczyny, a on napisał coś w stylu „myślałem, że się uleczę, będę zdrowy psychicznie” po czym mnie zablokował. Kurde... co?! To wszystko, wszystkie jego wyjaśnienia. Naprawdę się wkurzyłam, leżałam wtulona w poduszkę przez 2 dni i rozpłakiwałam.
Jak on mógł mnie wsytawić, wystawić samą w centrum miasta jak jakąś tanią prostytutkę? Taka prawda o waszym „Odysie”.
—Diana
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bo pisałeś jako bloger, ale teraz jesteś odyseuszem.
OdpowiedzUsuń